wtorek, 27 lipca 2010

Lawendowy Pył



Danuta Marcinkowska, Ewa Marcinkowska-Schmidt, Klaudyna Schmidt
"Lawendowy Pył"
Wydawnictwo Klucze 2009

Lubię biografie, sagi rodzinne, szczególnie te których akcja rozgrywa się na przestrzeni wieków. I dlatego właśnie sięgnęłam po książkę "Lawendowy pył" autorstwa trzech spokrewnionych ze sobą kobiet: babci, matki i córki.
Ksiażka opowiada losy kobiet z rodziny autorek, które w kolejnych pokoleniach zmagały się z różnymi problemami.
Co do samej książki to mam mieszane uczucia. Z jednej strony temat jest dość pasjonujący, szczególnie, że podjęty z naciskiem na kobiety właśnie - gdzie mężczyzni są albo tłem, albo z różnych powodów w ogóle ich nie ma (zostali zesłani, wezwani na wojnę etc). Z drugiej strony jednak mnogość bohaterów wymienionych w książce wprowadza zbyt duże zamieszanie. Nie sposób odnaleźć się w niektórych fragmentach. Głównie jeśli chodzi o imiona mężczyzn, którzy choć poza nielicznymi wyjątkami - są bohaterami mocno pobocznymi, to trudno zorientować się, który był w danym momencie narzeczonym, który bratem, ojcem, synem.
Styl książki jest mocno nierówny. To zrozumiałe, skoro autorki są trzy. Trudno krytykować styl, bo mimo wszystko w każdej części da się odkryć coś pozytywnego w danym stylu. Oto pierwsza część, opowiadana przez babcię (i zarazem ta najmocniej pokręcona i najmniej zrozumiała) przywołuje u czytelnika wspomnienie opowieści babcinych, w których mieszają się i wątki, i bohaterowie. To, co jednak wzbudza nostalgię i jest plusem w opowieściach snutych w domowym zaciszu - razi w książce, bo jednak jako czytelniczka wolę mieć spójny obraz fabuły. Druga część, opowiadana przez matkę jest chyba najlepsza. Dobrze się czyta, wszystko jest na swoim miejscu.
Nie wiem, którą część napisała wnuczka, mogę się domyślić, że wkleiła po prostu mejlową korespondecję z matką, jako swój wkład autorski. I w sumie ta część też nie porywa.
Reasumując, książka dobra dla kogoś, kto doskonale zna rodzinę autorek (może dla sąsiadów z Człuchowa?). Bo moim zdaniem tylko bliskie osoby są w stanie przeczytać tę książkę od początku do końca z zachowaniem spójności.
Na plus dodam uczciwie, że przeczytałam tę książkę do końca, sama będąc ciekawa, co jest dalej. I o ile samo zakończenie wcale nie rozczarowuje - jest naturalną konskwencją całej opowieści, to po przeczytaniu całości byłam zmęczona tą książką.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz