czwartek, 21 listopada 2013

 

Gustave Flaubert
"Pani Bovary"
Wydawnictwo Zielona Sowa 2003


Klasyka. Czasem warto wrócić do staroci, dzięki nim widać, jak zmienia się język i jak niewiele zmieniają się ludzie. To powieść o miłości i niespełnionych marzeniach. Z uwagi na bohaterów przypominała mi trochę „Lalkę” Prusa.
Tutaj też mamy młodą kobietę, która marzy o wielkiej miłości i życiu w luksusach. Jest próżna i zakochana w sobie. A kocha ją zwyczajny, pracowity lekarz, bardzo poczciwy i naprawdę uczuciowy. Jest najszczęśliwszy na świecie, kiedy ona zgadza się zostać jego żoną. Niestety nie wie, że daleko mu do księcia z bajki, o którym marzy pani Bovary. Małżeństwo tylko pozornie jest udane. Ona wciąż jest nieobecna myślami, wpada w melancholię. Jak można się domyślić pragnie innego życia. W końcu wdaje się w romans, chce zmian. Nie wszystko idzie jednak po jej myśli. Oczywiście nie zdradzę, jak książka się kończy, ale tym którzy jej nie czytali mogę z czystym sumieniem polecić powrót do klasyki.
Świetna powieść na zimowe wieczory.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz