wtorek, 13 listopada 2012

Schronienie

 
Harlan Coben
"Schronienie"
Wydawnictwo Albatros 2012

Coben chodził za mną już od dłuższego czasu. Co prawda niewiele słyszałam o jego książkach (oprócz tego, że dobre), ale samo nazwisko osłuchało mi się na tyle, że trudno było przejść obok "Schronienia" obojętnie. Kupiłam. Nie pamiętając nawet, że kilka miesięcy temu czytałam już jego książkę - ale w wersji poketowej, co na tyle utrudniało mi wchłanianie, że jak widać zapomniałam już nawet, że autor stoi u mnie na półce - przeczytany zresztą:)

No i chyba źle trafiłam jak na pierwszy (to znaczy drugi, licząc tamten poket z małymi literkami) raz z Cobenem...
Nie chodzi o to, że książka jest zła, bo nie jest. Tyle że jest bardziej dla nastolatków niż dla dorosłych. Owszem, w opisie stało jak wół, że bohaterem jest piętnastolatek, ale byłam tak zdeterminowana kupić Cobena, że nie wgłębiałam się w opis.

Cóż, zaczyna się od tego, że Mickey - główny bohater - zaczyna chodzić do nowej szkoły. Jego ojciec nie żyje, matka pogrążona w rozpaczy trafiła do szpitala po notorycznym odurzaniu się narkotykami. Mickey w nowej szkole zaprzyjaźnia się z mało popularnymi uczniami. Coś jak Harry Potter. Ma dwójkę przyjaciół - dziewczynę i chłopaka, z którymi będzie później próbował rozwikłać zagadkę tajemniczego zniknięcia swojej niedawno poznanej miłości - Ashley.

Książkę czyta się szybko. Pewnie gdybym była w wieku Mickeya, wciągnęłaby mnie. To jednak był główny problem w moim odbiorze: trudno mi się było zidentyfikować z którymkolwiek z bohaterów.

Tak czy inaczej przyznać trzeba, że intryga zapleciona zgrabnie i niby wyjaśniona, ale nie do końca, mają być bowiem kolejne książki z tego cyklu.
Po dalszą część raczej nie sięgnę - nie zainteresowała mnie aż do tego stopnia.
Kupiłam sobie jednak inną książkę Cobena. Tym razem na pewno dla dorosłych, więc moja przygoda z nim tak naprawdę dopiero się zaczyna.





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz