środa, 16 lutego 2011

Dni Trawy




Philip Huff
"Dni trawy"
Wydawnictwo Dobra Literatura 2010

Tym razem historia prawdziwa - historia Bena, nastolatka, który wprowadza nas w świat do bólu prozaiczny, świat, który mógłby być naszym światem. Nie ma tu wymyślnych wydarzeń, nierealnych bohaterów. Jest za to chłopak, który mógłby być naszym sąsiadem/kuzynem/kolegą z klasy.
Tytuł nawiązuje do palenia trawki, bo tej właśnie czynności oddaje się często główny bohater. Razem ze swoim przyjacielem odpływają w świat marzeń i muzyki (szczególnie bitelsów). W domku na drzewie mają swój azyl, gdzie kreują wspaniałą przyszłość, jaka ich czeka (Ben pragnie zostać gitarzystą). Muzyka jest w tej książce obecna niemal na każdym kroku. Jest tak namacalna, że miałam ochotę wyszukać w internecie wymienione przez autora kawałki i posłuchać ich, żeby wiedzieć, co nucił Ben, co go inspirowało. Jednak "Dni trawy" to nie tylko książka o trawie i o muzyce. Jak dla mnie to książka o samotności w rodzinie, o zagubieniu i poszukiwaniu własnej drogi.
Ben w końcu trafia do kliniki, tam starają się go wyciągnąć z nałogu. Oczywiście, można uleczyć nadpalone trawą ciało. Czy jednak da się uleczyć nadpaloną duszę? To pytanie oczywiście retoryczne, nie oczekuję odpowiedzi. Zadałam je, żeby pokazać iż książka nie jest wcale jednoznaczna. Ta opowieść kryje w sobie więcej, niż pozornie można by przeczytać w zadrukowanych kartkach.

2 komentarze:

  1. Już kilka pozytywnych opinii o tej książce przeczytałam, w Salonie Kulturalnym znalazła się ona w 20 -tce najlepszych książek ubiegłego roku. Chyba po nią jednak sięgnę, choć bronię się ostatnio od nowych nabytków :)

    OdpowiedzUsuń
  2. O proszę, to nie wiedziałam o tym rankingu. Tym bardziej się cieszę, że po nią sięgnęłam:)

    OdpowiedzUsuń