wtorek, 9 listopada 2010
Życie Pi
Yann Martel
"Życie Pi"
Wydawnictwo Znak 2003
Książkę tę dostałam jakiś czas temu w prezencie. I tak leżała, leżała, dojrzewała. Jakoś nie chciało mi się czytać o samotnie dryfującym kimś z tygrysem bengalskim na łódce. Moja wyobraźnia podpowiadała mi że to łzawa historia o niezwykłej przyjaźni człowieka to groźnego zwierza. Obydwaj tak sobie pływali, pływali, połączeni niezwykłym losem.
W końcu jednak dojrzałam do przeczytania tej powieści. Nie wiem, może to ta deszczowa leniwa pogoda tak mnie nastoiła:)
Przeczytałam i jestem pod wrażeniem! To nie jest ckliwa historia, ale pełna dramatyzmu opowieść o szesnastoletnim chłopcu, który na skutek katastrofy statku znajduje się na łodzi ratunkowej. Sam, w towarzystwie jedynie kilku ocalałych zwierząt (w tym właśnie tygrysa bengalskiego). Książka trzyma w napięciu, pomimo tego, że akcja w zdecydowanej większości rozgrywa się na oceanie, to nie brakuje tu zwrotów akcji i tego czegoś, co powoduje, że nie możemy się od niej oderwać. Powieść niezwykła, mamy tu bohatera, który stara się przeżyć w swoim mikroświecie - na łódce, ale i na oceanie w sytuacji w jakiej się znalazł. Bohatera, który uczepił się tego życia zarówno fizycznie (walczy o przetrwanie), jak i duchowo (kreując świat jaki go otacza na swój sposób). Doskonała ksiażka, którą polecam nie tylko na deszczowe dni. Najlepsze jest zakończenie, którego rzecz jasna nie zdradzę, ale które powoduje, że ksiażka staje się wielowymiarowa i daje do myślenia:)
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
też się do tego zabieram, jak pies do jeża i chyba jeszcze poczekam, mimo niezłej recenzji
OdpowiedzUsuńto ja też zakupie :)) skoro Dosia zamierza czytać ...nie będę gorszy :)
OdpowiedzUsuńcezar, ale ja wlasnie napisalam, ze chyba jednak odloze na polke na daaalekie pozniej
OdpowiedzUsuńps. juz wiem, o co ci chodzilo z kodami obrazkowymi. upierdliwe toto
Dosia:) no właśnie :) ale u ciebie nie ma i mogę dużo komentować ...
OdpowiedzUsuńaha no tak teraz przeczytałem ze zrozumieniem ....
rozdarty jestem teraz pomiędzy was dwie :))
i żonę :)
OdpowiedzUsuńObserwatorko, mam nadzieje, ze nie gniewasz sie za te dyskusje?
:)))))))))))))))))))))))))
OdpowiedzUsuńty już wszystko o mnie wiesz :)?
jak się gniewa to skasuje komentarze:))
eee, wszystko to nie. ale troche :)
OdpowiedzUsuńw koncu po cos sie pracuje w wywiadzie :)))
:))) dobrze to opowiesz mi o mnie kiedyś na innym blogu :) bo autorka tego chyba nie pracuje w wywiadzie ...bo my tu jej zaśmiecamy komentarze :)) a ona pewnie stoi w korku w warszawie :) i nic o tym nie wie :)
OdpowiedzUsuńps. obserwatorko ..pls .. wyłącz weryfikacje komentarzy obrazkiem ...bo Dosia bardzo tego nie lubi ...:)
OdpowiedzUsuńNo tak, wystarczy na chwilę zostawić chłopca z dziewczynką samych w domu, to szybko znajdą sobie zabawę:)
OdpowiedzUsuńObrazki już wyłączyłam:)
A co do książki to dorzucę jeszcze, że historia jest prawdziwa. Podobno. Przynajmniej tak piszą na okładce, bo próbowałam coś znaleźć w necie i nicziewo ni ma na ten temat, albo słabo szukam...
ooo, co to to nie, ja sama w domu nie byłam :)
OdpowiedzUsuńWłaśnie skończyłam czytać Życie Pi i muszę stwierdzić, że nie widzę żadnej wielowymiarowości w tej książce, tylko brak zdecydowania autora, co właściwie chce czytelnikowi powiedzieć. Czy o Bogu, czy o zwycięstwie człowieczeństwa nad zezwierzęceniem, czy może o konieczności dorabiania ideologii do koszmaru, gdy ten jest nie do zniesienia. A może to miała być po prostu przygodowa powieść, tylko w trakcie pisania przyplątało się filozofowanie. Wszystkiego jest po trochu i w dodatku jedna interpretacja wyklucza inne.
OdpowiedzUsuńJa sie skłaniam ku tej ostatniej interpretacji: konieczność dorabiania ideologii i dla mnie książka jest zbudowana świetnie jeśli patrzeć na nią w tym kierunku.
OdpowiedzUsuń