piątek, 10 stycznia 2014

Ciemno, prawie noc



Joanna Bator
"Ciemno, prawie noc"
WAB 2013

Książka zdobyła nagrodę NIKE i właśnie dlatego po nią sięgnęłam. I niestety przyszło rozczarowanie. Może wybieram ostatnio zbyt komercyjne powieści, żeby móc docenić artyzm literacki.

Dlaczego rozczarowanie? Ponieważ mnie zwyczajnie znudziła.
Dziennikarka Alicja przyjeżdża do rodzinnego Wałbrzycha, do domu, w którym kiedyś mieszkała z rodzicami i siostrą. Teraz jej bliscy nie żyją, a ona musi zmierzyć się z duchami przeszłości.
Przyjeżdża nie po to, by uporządkować swoje sprawy, ale po to, by jako reporterka napisać artykuł o tajemniczych zaginięciach dzieci z okolicy.
Fabuła nawet ciekawa, miejscami wciągająca, niemniej retrospekcje, opisy, dialogi - to wszystko w pewnym momencie stało się dla mnie zbyt męczące. Zdarzało się, że gubiłam wątek, gdy mowa była o kociarach, kotojadach. I mimo że interesujące były wtrącenia dotyczące lokalnych legend i księżnej Daisy, to po pewnym czasie i to już mnie zaczęło męczyć.
Nie dla mnie ta książka. Przykro to przyznać, ale nie doczytałam jej. Zabrakło mi chyba cierpliwości. A może ciekawości co też będzie dalej i jak wyjaśni się sprawa zaginionych dzieci.
Odkładam na później, a może czas na nią nie nadejdzie nigdy. Lubię powolną prozę, jednak tu aż zanadto była mroczna i przytłaczająca. Zbyt dużo tego jak dla mnie.