piątek, 29 listopada 2013

Krok do szczęścia



Anna Ficner-Ogonowska
"Krok do szczęścia"
Wydawnictwo Znak 2012

Jak pisałam w poprzednim poście, pierwsza część tej sagi mnie nie zachwyciła głównie z powodu bohaterki. Trudno mi się było z nią zidentyfikować, ponieważ sama jestem dość energiczną osobą i takie chaotyczne, mimozowate zachowania tylko mnie irytują. Ale ponieważ druga część została mi sprezentowana, to i ją przeczytałam.
Niestety irytującej bohaterki ciąg dalszy. Hania ma czasem nawet pewne zachowania, które dają nadzieję, że się obudzi. Szybko jednak to wrażenie psuje. Wciąż jest wycofana i  niepewna. W dodatku ciągle żyje przeszłością. Zaczął mnie też w końcu irytować Mikołaj, bo ileż można znosić taką śpiącą królewnę. Bardzo, aż za bardzo, aż nierealnie był w stosunku do niej cierpliwy.

To moje wrażenia, niestety negatywne. Myślę jednak że książka może się podobać osobom, które lubią takie leniwe toczenie się akcji – tu nie znajdą błyskotliwych jej zwrotów. Jeśli ktoś ma ochotę sobie czytać i czytać pod kocem, to sądzę że może mu ta lektura odpowiadać.

Alibi na szczęście



Anna Ficner-Ogonowska
"Alibi na szczęście"
Wydawnictwo Znak 2012


Bohaterkę Hanię poznajemy w chwili, kiedy pogrążona w depresji po stracie bliskich próbuje odbudować swój świat. Jest nauczycielką, stara się więc funkcjonować w miarę normalnie, aby jej kondycja psychiczna nie odbijała się na uczniach. Tymczasem wydarza się coś, co daje jej szansę na miłość. Hania poznaje Mikołaja, który już od pierwszego wejrzenia nie może przestać o niej myśleć.
I tak właśnie zaczyna się ta historia. Moje wrażenia: z początku nie mogłam strawić bohaterki. Niezdecydowana, wiecznie smutna mimoza, która chciałaby, a nie może. Irytowała mnie.

Potem zaczęło się wyjaśniać, skąd jej motywy działania. Tłumaczyłam więc sobie, że ona ma prawo taka być. Niemniej jednak po jakimś czasie znów zaczęła mnie wkurzać. Niektóre fragmenty omijałam, bo wiało nudą. I pewnie nie sięgnęłabym po drugą część, gdyby nie to, że koleżanka widząc „Alibi” na mojej szafce nocnej – będąc przekonana, że się zaczytuję – podarowała mi „Krok do szczęścia” z okazji urodzin. Przeczytałam. Recenzja za chwilę.

poniedziałek, 25 listopada 2013

Malowany ptak



Jerzy Kosiński
"Malowany ptak"
Wydawnictwo Albatros 2012


Dużo słyszałam o tej książce. To jedna z tych pozycji, o których człowiek wie, że istnieją, ale niekoniecznie je czytał. Kiedy więc zauważyłam ją na półce w bibliotece, wypożyczyłam bez wahania.
Przyznaję, że czytałam kilka dni. Z jednej strony wciągała, a z drugiej odpychała. Nie dałam rady czytać longiem, musiałam robić sobie przerwy.

To nie horror, a jednak śmiało mogę powiedzieć że mojej ocenie to jedna z najbardziej przerażających książek, które udało mi się przeczytać. Mroczna, dusząca swoim klimatem, niemal przygniatająca. Czasem gubiłam się w fabule, ale to dlatego, że niektóre opisy były naprawdę trudne do przyswojenia. A ponieważ czytając książki zazwyczaj wszystko sobie w wyobraźni obrazuję, tym trudniej było mi przebrnąć przez pewne fragmenty.
Myślę, że to książka dla ludzi o naprawdę mocnych nerwach. Z pewnością starsze osoby inaczej ją czytają – dzięki temu stała się taka sławna. Myślę, że zawiera wiele odniesień, metafor. Ja może czytałam ją zbyt dosłownie.

Mimo to polecam, ponieważ to jedna z niewielu książek, których czytanie może boleć wręcz fizycznie. Mało która aż tak oddziałowuje. Kosińskiemu się to udało.

czwartek, 21 listopada 2013

 

Gustave Flaubert
"Pani Bovary"
Wydawnictwo Zielona Sowa 2003


Klasyka. Czasem warto wrócić do staroci, dzięki nim widać, jak zmienia się język i jak niewiele zmieniają się ludzie. To powieść o miłości i niespełnionych marzeniach. Z uwagi na bohaterów przypominała mi trochę „Lalkę” Prusa.
Tutaj też mamy młodą kobietę, która marzy o wielkiej miłości i życiu w luksusach. Jest próżna i zakochana w sobie. A kocha ją zwyczajny, pracowity lekarz, bardzo poczciwy i naprawdę uczuciowy. Jest najszczęśliwszy na świecie, kiedy ona zgadza się zostać jego żoną. Niestety nie wie, że daleko mu do księcia z bajki, o którym marzy pani Bovary. Małżeństwo tylko pozornie jest udane. Ona wciąż jest nieobecna myślami, wpada w melancholię. Jak można się domyślić pragnie innego życia. W końcu wdaje się w romans, chce zmian. Nie wszystko idzie jednak po jej myśli. Oczywiście nie zdradzę, jak książka się kończy, ale tym którzy jej nie czytali mogę z czystym sumieniem polecić powrót do klasyki.
Świetna powieść na zimowe wieczory.