wtorek, 8 listopada 2011

Klub Filmowy


David Gilmour
"Klub Filmowy"
Dobra Literatura 2011

Co można zrobić z nastolatkiem, który nie chce już chodzić do szkoły? - brzmi pytanie na tylnej okładce książki.
No właśnie! Dobre pytanie!
Ja szczerze mówiąc nie mam pojęcia, co można by w takiej sytuacji zrobić, dlatego z tym większą ciekawością przeczytałam tę książkę. Szczególnie, że pomysł który zastosował autor wydał się naprawdę ciekawy.
Co prawda jako nastolatka nie byłam aż tak zbuntowana, aby rzucać szkołę, ale być może gdybym przeczytała tę książkę kilka lat wcześniej, to kto wie:)

Pomysł Gilmoura jest następujący: proponuje swojemu synowi, że może on rzucić szkołę, ale w zamian muszą razem oglądać kilka filmów tygodniowo. Chłopak się zgadza i w ten oto sposób powstaje ich prywatny Klub Filmowy. Niby prosta metoda, ale jakby się nad tym zastanowić, to jednak wymaga od ojca zarówno wyobraźni (w końcu musi wybierać odpowiednie filmy), jak i cierpliwości (nie od razu bowiem Jesse poddaje się tej terapii tak gładko, jakby tatuś sobie tego życzył).
Książka jest ciekawa z dwóch powodów. Po pierwsze fajnie pokazuje relacje rodzic-dorastające dziecko, a także relacje rozwiedzionych rodziców, pokazuje jak można budować więź poprzez rozmowy inspirowane na przykład filmami.
Ale jest ciekawa też i od strony filmów właśnie. Nawet mnie, chociaż częściej sięgam po książki niż oglądam filmy, kilka z wymienionych w tej książce filmów zainteresowało. Bo Gimour opowiada o nich ciekawie i podając smaczki. Ma się ochotę obejrzeć taki film właśnie zwracając uwagę na to, na co nacisk kładł Gilmou w swoich miniwykładach. Jednym słowem refleksyjnie.
Koniec książki jest przewidywalny, ale może to i dobrze. Każde inne zakończenie pewnie by mnie wkurzyło:)
A z drugiej strony to jest historia prawdziwa, więc to przecież życie napisało jej koniec:)

Ponieważ Gilmour wrzucał filmowe smaczki, to ja również wrzucam filmowy smaczek, w postaci wywiadu z Gilmourem:)