czwartek, 3 marca 2011

Presja czytania

Niedawno zaczęłam porównywać ilość moich wpisów z ilością wpisów na innych, czytanych przeze mnie blogach. Oczywiście, zakładając blog chciałam po prostu dzieliś się wrażeniami z przeczytanych książek, rozmawiać o nich z innymi. Wcześniej, zaglądając na blogi książkowe czerpałam z nich informacje, nie zastanawiając się nad ilością czytanych przez blogerów książki. Ale teraz, odkąd sama piszę recenzje, złapałam się na tym że dokonuję porównań i wychodzę na tle innych blogów blado. Czytam mniej więcej książkę tygodniowo, bo takie jest właśnie moje tempo czytania - głównie w autobusie w drodze do pracy, czasami wieczorem w wannie lub przed snem. Oprócz czytania książek lubię też pójść do kina czy do teatru, dlatego wolny czas dzielę pomiędzy różne segmenty kultury czy rozrywki.
Myślę, że inni podobnie, a może się mylę? Zastanawiam się, w jakim tempie wy czytacie? Czy czytacie dokładnie? Czy pomijacie duże fragmenty, żeby przeczytać jak najszybciej i umieścić recenzję na blogu?
Oczywiście ja nie mam zamiaru zmieniać swojego tempa czytania, ale złapałam się na tym, że zaczynam odczuwać presję, gdy jakąś książkę czytam bardzo długo. Mam nadzieję, że to stan przejściowy. Nie mówiąc już o tym że nie śledzę aż tak dokładnie nowości, a zauważyłam że na blogach głównie nowości się pokazują. Jak znajdujecie na to wszystko czas?

18 komentarzy:

  1. Nie martw się tempem czytania, każdy ma inne:)
    Ja na przykład też głównie czytam w autobusach na nudnych wykładach przed snem itd:)
    Z tym, że ja na dojazdy tracę ok 3-4 godzin więc zawsze minimum tyle czytam dziennie:)
    Poza tym ja przyznaję się bez bicia, zamiast filmu wolę książkę;)
    Jak mam wolne czytam więcej, a jak nie to mniej czyli standardowo:) Jedne książki pochłaniam w zastraszającym tempie z innymi męczę się niemiłosiernie:D
    Poza tym czytam wtedy kiedy mam ochotę nigdy po to, żeby dodać recenzję:)
    Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  2. ja czytam szybko i w miarę dokładnie. Ostatnio staram się trochę ograniczyć ilość książek w miesiącu, bo zaczęłam czuć zmęczenie po prostu :) Wcześniej byłam w stanie przeczytać jedną książkę na dwa dni. Teraz czytam wolniej i staram się delektować, bo w końcu o to chodzi :) Ja mam dodatkowo komfort taki, że mogę czytać w pracy :)

    A oprócz tego dla odmiany zaczęłam ostatnio trochę więcej filmów oglądać :)

    Martwi mnie ostatnio to, że na blogach pojawiają się głównie nowości...
    Mimo że sama czytam ich sporo, to staram się przeplatać je ze starszymi książkami :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Zgadzam się z Izuś!
    Każdy ma swoje tempo czytania, i każdy ma je inne. Przecież nie robimy tego "zawodowo".
    Ja najczęściej czytam przed snem. I tak właśnie ze 2 godzinki dziennie wychodzi. Czasami jak mnie książka wciągnie to potrafię czytać ją póki nie usnę i rano jeszcze raz do niej przysiadam.
    A książek nie czytam po to aby robić im recenzje. Recenzuję, wtedy gdy mam coś na jej temat do powiedzenia.

    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  4. Mój blog nie jest typowo książkowy dlatego nie odczuwam żadnych presji :). Czytam znacznie więcej niż piszę o czytanych książkach i dzieje się w moim życiu znacznie więcej niż widać na blogu. Nie jestem w stanie (ani też nie zamierzam) konkurować z jakimikolwiek blogami, czerpię przyjemność z ich czytania i z pisania swojego.

    Tylko tak jak już Isabell powyżej wspomniała, na blogach pojawiają się same nowości, niekoniecznie ciekawe. Wszyscy czytają to samo i to nie ukrywam zaczyna mnie nudzić. Ja tam wolę iść swoim rytmem i swoimi tropami.

    A co do czasu to różnie to bywa. Pracuję, mam dwójkę dzieci, męża, dom i trzy psy :) Czytam w ciągu dnia, ale raczej artykuły w necie i prasę. Potem podczas kąpieli czytam godzinę w wannie, no i przed snem jeszcze też. Myślę, że wychodzi jakieś 80-100 stron dziennie. Co daje średnio 5-6 książek w miesiącu.

    Czytaj z przyjemnością, odrzuć na bok presję, bo to niezdrowe, a czytanie ma być zdrowe i wartościowe :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Doskonale Cię rozumiem. Moje tempo czytania nie jest szybkie z prostego względu - brak czasu. Poza czytaniem książek mam prace zawodową, obowiązki domowe oraz narzeczonego i znajomych. Książkom poświęcam tyle czasu ile tego wymagają, czytam dokładnie, niczego nie pomijam, bo przecież nie czytam na akord. Niestety, bywając na blogach książkowych odnoszę wrażenie, że ludzie piszący je albo nie mają obowiązków, albo poświęcają książkom cały wolny czas. Ja nie jestem w stanie pisać codziennie, czasem mam ponadtygodniowe przerwy. Czasem czytając dużo czuję przesyt i muszę odpocząć. Z drugiej strony pojawia się coś w rodzaju wyrzutów, że mogłabym więcej czytać i recenzować. Inni blogerzy pisząc wiele i codziennie nieświadomie wywierają presję, myślałam, że tylko ja to odczuwam, okazuje się, że nie jestem odosobniona :) Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  6. Dzięki dziewczyny, faktycznie nie ma co się spinać na siłę, chociaż czasami podobnie jak poczytajka po prostu odczuwam wyrzuty sumienia, że za mało czytam i recenzuję. To śmieszne, bo przecież nie współpracuję z żadnymi wydawnictwami, więc w ogóle nie muszę nic pisać, nie mam presji czasu itd. no ale uważam się za czlonkinię czytającej mniejszości i z uwagi na to czasem zastanawiam się, czy oby nie czytam za mało, szczególnie nowości. Owszem, śledzę i sięgam po nowości, ale często kupuję pozycje wydane ileś tam lat wstecz.

    Ale fajnie wiedzieć że nie tylko ja mam takie poczucie. Tym bardziej że ja też robię sobie przerwy, albo zdarza się że czytam dwie książki jednocześnie (bo jedna w drodze do pracy jeździ w torbie, a druga leży przy wannie).
    Inna sprawa, że są książki które naprawdę błyskawicznie się czyta (np literatura kobieca, ja łykam w 2 dni), ale są takie które czytam i czytam i choć są interesujące to nie jestem w stanie przyspieszyć czytania, chocbym nawet chciała.

    OdpowiedzUsuń
  7. Czytam wolniej od Ciebie, widać to po ilości postów. Nie odczuwam takiej presji, o której piszesz, ale od kiedy założyłam bloga, mam inną. Mam takie rubryczki: „Teraz czytam” i „W kolejce czekają”. Jak jakąś książkę tam umieszczę, to czuję się zobowiązana, żeby ją przeczytać i opisać, bo co sobie o mnie pomyśli ktoś, kto do mnie zagląda? Że niesolidna jakaś jestem. Na wielu blogach pojawiają się stosiki. Stosik noworoczny, stosik lutowy, stosik prezentowy. A większość powinna nazywać się „Stosik książek, których nie przeczytam”, bo jak zaglądam na te blogi po kilku tygodniach, o książkach ze stosików nie ma wzmianki, pewnie leżą gdzieś na półce i pokrywają się kurzem w zapomnieniu, a dumni posiadacze kolekcjonują następne stosiki.
    Co do tempa czytania, to są ludzie, którzy błyskawicznie chłoną książki. Ale niektórzy blogowicze wydają mi się niewiarygodni. Bo czy jedna osoba może przeczytać dziś 400 stronicową książkę, jutro 300 stron, pojutrze 700, i utrzymywać takie tempo cały czas? Albo tak naprawdę ich nie przeczytała, albo na jednym blogu, pod jednym nickiem, są wpisy kilku osób. A znam blog, którego autorka czyta więcej niż jedną książkę dziennie, tak przynajmniej wynika z jej statystyk. Wierzysz, że to możliwe? Bo ja nie bardzo.

    OdpowiedzUsuń
  8. Hi hi, Ewa, ja właśnie dlatego nie umieszczam informacji co czytam, ani też co jest w kolejce:) Kiedyś na jakimś blogu u kogoś w komentarzach napisałam co mam zamiar w najbliższym czasie przeczytać i potem stresowałam się, że zaczełam czytać w końcu coś innego. Bez sensu.
    Masz rację co do tego, że niektórzy zamieszczają niewiarygodną ilość recenzji na swoich blogach. To nie do uwierzenia, żeby aż tak dużo i aż tak szybko czytać. Myślę, że nawet gdybym miała całe dni wolne, to chyba oczy rozbolałyby mnie od czytania non stop żeby w jeden dzień przeczytać 300 stron. Nie wiem, ja po prostu fizycznie nie daję rady, moja percepcja nie nadąża.

    OdpowiedzUsuń
  9. Ewa poruszyła ważna kwestię, o której pisał na swoim blogu Facet. W ramach eksperymentu jego znajoma założyła blog recenzencki (chodziło o wyłudzenie książek od wydawnictw, ale to nie jest temat, który nas w tej chwili najbardziej interesuje). Recenzje pochodziły z internetu z witryn zagranicznych - zgrabnie przetłumaczone - w ten sposób posty ukazywały się z dość dużą częstotliwością i regularnością. Kont można założyć kilka, więc i komentujący się pojawiali... Więc da się "czytać" codziennie książkę-dwie i jeszcze napisać recenzję nie rezygnując z pracy zawodowej :)Inna sprawa, że gdy posty pojawiają się codziennie pojawiają się realni komentujący :) Ja nie stawiam sobie za cel ogromnej ilości postów/recenzji, gdyż blog powstał w głównej mierze po to, żeby nie zapomnieć, kiedy coś przeczytałam i o czym była dana książka :) A jeśli przy okazji uda mi się kogoś zachęcić do przeczytania lektury, która wywarła na mnie pozytywne wrażenie, to tym większa satysfakcja :)
    Stosiki to druga kwestia. Nigdy ich nie zamieszczam, bo dla mnie książka nie jest trofeum, które udało mi się zdobyć w polowaniu, a strawą duchową, która pobudza do refleksji czy po prostu relaksuje po ciężkim dniu. Wydaje mi się niezbyt mądre przedstawianie książek, które w ten czy inny sposób zdobyliśmy (obecnie jest moda na pokazywanie swoich mniej lub bardziej zagraconych maskotkami i kosmetykami biblioteczek :)). Fakt, iż jest to jakaś promocja dla wydawnictw: ktoś interesuje się naszymi publikacjami, ale ja chyba wolę pisać o konkretach :)

    OdpowiedzUsuń
  10. Ja to dopiero blado wychodzę! Ostatnio jedną książkę czytam 2 tygodnie i drugie tyle zabieram się do recenzji! Może wiosna mnie natchnie...

    OdpowiedzUsuń
  11. Ja załozyłam bloga nie z chęci "ścigania się" na szybkość czytania czy ilość przeczytanych nowości, a właśnie po to, żeby - jak napisała wyżej Poczytajka - nie zapomnieć, co przeczytałam i jakie miałam wrażenia po lekturze:)
    Z czytaniem nie jest u mnie jeszcze tak źle, ale mam kłopot ze znalezieniem czasu na napisanie notki na bloga - wieczorem różnie bywa z weną twórczą :)
    Fajnie, że tak wiele osób prowadzi blogi o książkach.

    OdpowiedzUsuń
  12. Dobra notka.
    Miałam kiedyś ambicję zamieszczania posta na blogu codziennie (nie, niekoniecznie recenzja, po prostu wpis, cytat, przemyślenia, ciekawostki). Ale syn mi rośnie i ambicja mi sklęsła, heh. Presji na czytanie natomiast nie miałam nigdy i chwała Bogu, ale potrafię to zrozumieć.

    OdpowiedzUsuń
  13. A ja odczuwam czasami dokładnie taką samą presję:) A może raczej odczuwałam, bo chyba mi już przeszło, może też dlatego, że jakoś ostatnio za dużo mam pomysłów na notki, które nie są bynajmniej recenzjami;) Ale rozumiem, o czym piszesz, blogowanie chyba tak niestety działa. Swoją drogą ja też jestem w szoku patrząc na ilości książek recenzowanych na niektórych blogach, ja czytam średnio jedną/półtorej książki na tydzień, mogłabym czytać może dwa razy tyle gdybym nie pracowała, ale książkę dziennie? Jakim cudem?
    Natomiast lubię modę na pokazywanie stosików, pod warunkiem, że są ciekawe - czyli nie ciągle te same książki recenzyjne i najnowsze bestsellery. Takie też mogą być, ale ich nie oglądam zbyt dokładnie. Oglądanie stosików to takie książkowe podglądactwo, to samo co zaglądanie znajomym na półki podczas odwiedzin;)
    A w ogóle to pierwszy raz jestem na Twoim blogu, nie trafiłam na niego wcześniej, będę zaglądać!

    OdpowiedzUsuń
  14. A już się martwiłam o siebie, że za wolno czytam,bo średnio wypada mi 2 książki tygodniowo i to zależy od ilości stron. Czytam przeważnie wieczorami, większe tempo mam w weekendy, ale i tak milion rzeczy w międzyczasie robię :).
    Wprawdzie czytam w zasadzie tylko nowości (pracuję nad sobą, by sięgać po te starsze), ale staram się przeprowadzać ostrą selekcję, bo książki kupuję.
    Oczywiście zadziwia mnie tempo czytania przez innych, ja tak nie potrafię i jakoś muszę z tym żyć :).
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  15. Dzięki dziewczyny, staram sie nie poddawac presji. Cieszę się, że macie podobny ogląd na tę sprawę.
    A skoro już jesteśmy przy temacie presji, to chciałam poruszyć jeszcze jeden, podobny wątek: a mianowicie presję zostawiania nic nieznaczących komentarzy na obserwowanych blogach. Ja na przykład zostawiam komentarz tylko wtedy, gdy mam coś do piewiedzenia, albo gdy czytałam daną książkę i chcę podzielić się swoją opinią, albo gdy nie czytałam, ale również coś w temacie mam do przekazania (np. czytałam inną pozycję danego autora etc). Natomiast zauważyłam, że wiele osób zostawia komenty typu: "Nie przeczytam", "Przeczytam", "Nie interesuje mnie" itp. Właściwie nic to nie wnosi, nie wiem, po co takie informacje. A może taki właśnie jest zwyczaj? Czasem mam wrażenie, że te osoby nawet nie czytają recenzji tylko z miejsca zostawiają wszędzie takie same komentarze (jak się chodzi po blogach, to można zauważyć).

    OdpowiedzUsuń
  16. To ślad. Jak odcisk łapy: "tu byłem/łam". Możesz za tym śladem pójść(poprzez profil na bloga autora śladu), albo nie.

    OdpowiedzUsuń
  17. Ja na razie odpoczywam, bo mi się najnormalniej nie chce, ale przyjdzie czas, że ruszę do boju, bo mi blog obumiera :)

    OdpowiedzUsuń
  18. Nie ma sensu czytać na siłę, aby szybciej. Recenzowanie nieprzeczytanej książki jest nie fair. Czytanie powinno być smakowaniem książki. Czytam w miarę szybko, ale tu nie o ilośc codzi tylko o jakość. Nie porównuję się z innymi, bo każdy ma swoje tempo i co osoba to dysponuje inną ilością czasu. Nie zamierzam sztucznie przyspieszać czytania i na siłe jak największą ilośc recenzji wrzucać n abloga, bo mam jeszcze masę innych zajęć i kilka innych pasji. Najważniejsze to nie poddać się presji. Prowadzenei bloga powinno być przyjenością a nie sprawdzianem. Życze ciekawych lektur i satysfakcji z blogowania.

    OdpowiedzUsuń