środa, 16 marca 2011

Lubiewo



Michał Witkowski
"Lubiewo"
Korporacja Ha!Art 2006

Swojego czasu moja koleżanka dość mocno skrytykowała tę książkę, mówiąc iż jest obleśna, mnóstwo w niej wulgaryzmów, po prostu beznadziejna. I dlatego nie sięgałam po nią, w końcu zawsze jest coś ciekawego do czytania, nie trzeba czytać wszystkiego.
W końcu jednak "Lubiewo" wpadło w moje ręce i cóż...
Jestem zachwycona! Rewelacyjna książka! Owszem, pełno w niej wulgaryzmów, ale są one jak najbardziej na miejscu, nie wyobrażam sobie tego typu prozy wygładzonej, jak w serialach TV:)
Książka opowiada o gejach, którzy żyli w czasach, gdy pojęcie homoseksualizmu wypierane było daleko na margines. Wcześniej tzw. cioty, pedały, szukające wrażeń po parkach i szaletach miejskich.
Wbrew pozorom, choć opisy czasami faktycznie bywają dość drastyczne, czy jak to nazwała moja kupela -obleśne, a język mocny, to obraz środowiska, jaki wytworzył Witkowski jest ciepły, często okraszony humorem, co sprawia, że na bohaterów patrzymy z sympatią.
Cieszę się, że jednak przeczytałam tę książkę, czasem nie warto ufać opiniom koleżanek:)
Nawet drobne literówki w tekście mi nie przeszkadzały, tak dobrze się czytało!
I naprawdę, wcale nie jest beznadziejna, obleśna tylko prawdziwa!

czwartek, 3 marca 2011

Presja czytania

Niedawno zaczęłam porównywać ilość moich wpisów z ilością wpisów na innych, czytanych przeze mnie blogach. Oczywiście, zakładając blog chciałam po prostu dzieliś się wrażeniami z przeczytanych książek, rozmawiać o nich z innymi. Wcześniej, zaglądając na blogi książkowe czerpałam z nich informacje, nie zastanawiając się nad ilością czytanych przez blogerów książki. Ale teraz, odkąd sama piszę recenzje, złapałam się na tym że dokonuję porównań i wychodzę na tle innych blogów blado. Czytam mniej więcej książkę tygodniowo, bo takie jest właśnie moje tempo czytania - głównie w autobusie w drodze do pracy, czasami wieczorem w wannie lub przed snem. Oprócz czytania książek lubię też pójść do kina czy do teatru, dlatego wolny czas dzielę pomiędzy różne segmenty kultury czy rozrywki.
Myślę, że inni podobnie, a może się mylę? Zastanawiam się, w jakim tempie wy czytacie? Czy czytacie dokładnie? Czy pomijacie duże fragmenty, żeby przeczytać jak najszybciej i umieścić recenzję na blogu?
Oczywiście ja nie mam zamiaru zmieniać swojego tempa czytania, ale złapałam się na tym, że zaczynam odczuwać presję, gdy jakąś książkę czytam bardzo długo. Mam nadzieję, że to stan przejściowy. Nie mówiąc już o tym że nie śledzę aż tak dokładnie nowości, a zauważyłam że na blogach głównie nowości się pokazują. Jak znajdujecie na to wszystko czas?