piątek, 30 lipca 2010

Na domiar złego



Sarah-Kate Lynch
"Na domiar złego"
Wydawnictwo Prószyński Media 2010

Spodziewałam się po tej książce babskiego czytadła w stylu: było źle, ale wzięłam się w garść, zmieniłam i wreszcie nadeszły wspaniałe zmiany. Otrzymałam jednak więcej nież się spodziewałam. Autorka nie przesładza ani fabuły, ani swojej bohaterki. Florence nie jest odpowiedniczką naszych polskich Judyt. Ona jest zdecydowanie dojrzalsza emocjonalnie, mądrzejsza, a przede wszystkim bardziej refleksyjna.
Sarah-Kate Lynch poprzez swoją książkę komunikuje nam - czytelniczkom, że nie zawsze życie wywraca się do góry nogami, jak w powieściach romantycznych, że nie zawsze po złym czasie przychodzi cudna bajka. Czasem trzeba dać z siebie bardzo wiele, aby sprostać temu, co przynosi nam życie i mimo wszystko zmierzyć się z nim. Warto dbać o relacje z bliskimi, o własne dobre samopoczucie i optymistyczne nastawienie, aby dać sobie radę z wszelkimi przeciwnościami losu.
"Na domiar złego" jest z pewnością dobrym wyborem na wakacje, ale też i na jesienne wieczory. Ciepła, dobrze napisana, optymistyczna.

czwartek, 29 lipca 2010

Julie i Julia



Julie Powell
"Julie i Julia"
Wydawnictwo Świat Książki 2009

Po książkę tę sięgnęłam wiedziona opisem wydawcy: "... powieść obyczajowo... kulinarna". Ponieważ lubię i powieści obyczajowe, i blogi kulinarne, pomyślałam, że taka mieszanka może być niezwykle wybuchowa. Niestety, okazało się, że jest mdła, choć to nie znaczy że nie jest zjadliwa.
Mamy główną bohaterkę (zarazem autorkę tej książki) Julie, trzydziestolatkę, pracownicę biurową, bezdzietną mężatkę. W jej życiu nic się nie dzieje. Zwykła rutyna: praca, spotkania z przyjaciółmi. W pewnym momencie Julie postanawia pisać bloga kulinarnego. Za cel obiera sobie przepisy swojej idolki: Julii Child.
Child w swojej książce kucharskiej zamieściła 524 przepisy. Powell chce przez rok wypróbować każdy z nich. Niemożliwe? A jednak się udaje. Przy wsparciu męża i przyjaciół. Przy niesamowitym samozaparciu i samodyscyplinie, cel zostaje zrealizowany. I choć Julia miewa chwile kryzysu (a to coś nie wyjdzie, a to coś się przypali), i ma ochotę się wycofać, to świadomość iż zawiodłaby swoich blogowych fanów nie pozwala jej na to. Szczególnie, że blog bije wszelkie rekordy popularności i Julią zaczynają interesować się media.
To tak pokrótce streszczenie. Co z tej książki wynika? Nie wiem. Po co autorka ją napisała? Bo jako popularna blogerka została zauważona przez wydawcę, który miał nadzieję, że jej popularność przełoży się na ilość sprzedanych egzemplarzy. I się przełożyła (w końcu i ja nabyłam książkę). Poza tym nie widzę powodów dla których można byłoby ją uznać za ciekawą. O ile w powieściach fikcyjnych jest jakaś fabuła, cel, którego osiągnięcie zmienia bohatera i akcję - w książce Julie i Julia cel ten zostaje osiągnięty i tak naprawdę nic nie wnosi. Równie dobrze można by było postawić sobie za cel zrobienie iluśtam tysięcy kilometrów na rowerze przez rok.
O ile Julia Child zrobiła coś konkretnego: napisała książkę kucharską. O tyle Julie Powell wykorzystała je wtórnie bez jakiejś głębszej myśli.
Zdarzają się w tej książce i momenty zabawne, i błyskotliwe, dowcipne spostrzeżenia. To jednak za mało, aby uznać tę pozycje za porywającą.

wtorek, 27 lipca 2010

Lawendowy Pył



Danuta Marcinkowska, Ewa Marcinkowska-Schmidt, Klaudyna Schmidt
"Lawendowy Pył"
Wydawnictwo Klucze 2009

Lubię biografie, sagi rodzinne, szczególnie te których akcja rozgrywa się na przestrzeni wieków. I dlatego właśnie sięgnęłam po książkę "Lawendowy pył" autorstwa trzech spokrewnionych ze sobą kobiet: babci, matki i córki.
Ksiażka opowiada losy kobiet z rodziny autorek, które w kolejnych pokoleniach zmagały się z różnymi problemami.
Co do samej książki to mam mieszane uczucia. Z jednej strony temat jest dość pasjonujący, szczególnie, że podjęty z naciskiem na kobiety właśnie - gdzie mężczyzni są albo tłem, albo z różnych powodów w ogóle ich nie ma (zostali zesłani, wezwani na wojnę etc). Z drugiej strony jednak mnogość bohaterów wymienionych w książce wprowadza zbyt duże zamieszanie. Nie sposób odnaleźć się w niektórych fragmentach. Głównie jeśli chodzi o imiona mężczyzn, którzy choć poza nielicznymi wyjątkami - są bohaterami mocno pobocznymi, to trudno zorientować się, który był w danym momencie narzeczonym, który bratem, ojcem, synem.
Styl książki jest mocno nierówny. To zrozumiałe, skoro autorki są trzy. Trudno krytykować styl, bo mimo wszystko w każdej części da się odkryć coś pozytywnego w danym stylu. Oto pierwsza część, opowiadana przez babcię (i zarazem ta najmocniej pokręcona i najmniej zrozumiała) przywołuje u czytelnika wspomnienie opowieści babcinych, w których mieszają się i wątki, i bohaterowie. To, co jednak wzbudza nostalgię i jest plusem w opowieściach snutych w domowym zaciszu - razi w książce, bo jednak jako czytelniczka wolę mieć spójny obraz fabuły. Druga część, opowiadana przez matkę jest chyba najlepsza. Dobrze się czyta, wszystko jest na swoim miejscu.
Nie wiem, którą część napisała wnuczka, mogę się domyślić, że wkleiła po prostu mejlową korespondecję z matką, jako swój wkład autorski. I w sumie ta część też nie porywa.
Reasumując, książka dobra dla kogoś, kto doskonale zna rodzinę autorek (może dla sąsiadów z Człuchowa?). Bo moim zdaniem tylko bliskie osoby są w stanie przeczytać tę książkę od początku do końca z zachowaniem spójności.
Na plus dodam uczciwie, że przeczytałam tę książkę do końca, sama będąc ciekawa, co jest dalej. I o ile samo zakończenie wcale nie rozczarowuje - jest naturalną konskwencją całej opowieści, to po przeczytaniu całości byłam zmęczona tą książką.

środa, 21 lipca 2010

Nielegalne związki


Grażyna Plebanek
"Nielegalne związki"
Wydawnictwo WAB 2010
Dużo seksu, mało treści - tak określiłabym nową książkę Grażyny Plebanek. Autorka w swojej powieści odchodzi od stereotypów i odwraca role: głównego bohatera Jonathana czyniąc odpowiednikiem kury domowej, będącej pod pantoflem zarabiającej, przebojowej żony. To plus, bo od samego początku wybija czytelnika z rytmu, do którego jest przyzwyczajony. Niemniej jednak postać Jonathana zarysowana jest w tym odwróceniu dość sztampowo: oto mężczyzna, posiadający wszelkie cechy, jakie posiadałaby kobieta. Czyli odwrócenie ról w tym przypadku nie nabiera cech psychologicznego portretu mężczyzny w roli gosposi czy ojca na wychowawczym, co byłoby bardziej przekonywujące, a zarazem ciekawsze dla odbiorcy, ale mężczyzny który jest niejako powieleniem dotychczasowego stereotypu kobiety. Jedyne co z mężczyzny w tej odsłonie Jonathanowi autorka zostawiła, to typowa męska chuć i niemal zwierzęcy pęd za samiczką.
I oto Jonathan, przykładny mąż i ojciec, uwikłany zostaje w romans z Andeą. Romans dziki, namiętny, ale zarazem przewidywalny aż do bólu. Między bohaterami iskrzy tylko na jednej płaszczyźnie. Seks, seks, seks. I choć z założenia jest to powieść erotyczna, to jednak seksu mamy tu aż w nadmiarze. Zamiast być smaczkiem, dodającym pikanterii książce, sceny seksu dominują. Bohaterowie właśnie przez to rysują się gdzies w oddali, słabo widoczni, zbyt jednoznaczni. Poza Megi - żoną Jonathana, która zarysowana jest bardzo ciekawie i szkoda, że jej postać nie została na tyle rozwinięta, aby to ona mogła byś osią przewodnią.
Reasumując, książka warta polecenia, chociażby z tego powodu, że jest to jedna z pierwszych powieści erotycznych napisanych przez rodzimą autorkę. Myślę, że jeszcze długa droga, abyśmy my - czytelnicy tego typu gatunkiem byli prawdziwie usatysfakcjonowani, ale jak na początek, może być.

wtorek, 20 lipca 2010

Bzyk. Pasjonujące zespolenie nauki i seksu


Mary Roach
"Bzyk. Pasjonujące zespolenie nauki i seksu"
Wydawnictwo Znak 2010

Myślicie, że o seksie wiecie już wszystko? Mylicie się! Mary Roach w książce "Bzyk. Pasjonujące zespolenie nauki i seksu" ujawnia nieznane dotąd szczegóły i wyniki arcyciekawych badań na ten temat. To książka popularnonaukowa, a zatem nie ma tu nudnych czysto naukowych wywodów - raczej popularne podejście na tematy nas interesujące. Możemy poszerzyć swoją wiedzę nie tylko na temat orgazmów, łechtaczek czy podniecenia. Mary Roach podaje również przepis na porcję spermy:)
Z pewnością nie jest to pozycja dla wstydliwych. Nie jest to jednak również pozycja wulgarna, którą trzeba chować głęboko w szafie i wyjmować ją z wypiekami na twarzy.
Książka nie zawiera ilustracji, chociaż ich brak w niczym nie przeszkadza. Opisy bowiem są tak obrazowe, że nie trzeba podpierać ich zdjęciami, wystarczy wyobraźnia.
Ksiązka Roach to jednak nie tylko ciekawostki. To równiez spora lekcja historii z dziedziny seksu. Dowiadujemy się z niej, jak wyglądały pierwsze badania w tej materii, jak trudno było o złamanie tabu, aby móc cokolwiek zaobserwować. Wszystko to napisane jest językiem bardzo przystępnym i z dużą dawką humoru. Błyskotliwe dialogi, śmieszne wstawki - to wszystko sprawia, że książkę czyta się z zainteresowaniem i w napięciu - niczym powieść. Szczególnie, ze autorka, jako dziennikarka sama wzięła udział w kilku badaniach, co zresztą smakowicie opisuje.
Ktoś może powiedzieć, że w seksie ważniejsza jest praktyka niż teoria i czytanie takich książek mija się z celem. Racja, wszak to praktyka czyni mistrza. Zresztą, "Bzyk" nie jest poradnikiem w stulu Kamasutry. Niemniej jednak warto czasem zagłębić się z samej ciekawości w temat, który przecież jest składową naszego życia.

początek

Lubię czytać blogi o książkach. Do tej pory byłam biernym obserwatorem. Dziś w końcu postanowilam i ja blogować książkowo. Dyskusje na temat przeczytanych książek potrafią być jednymi z ciekawszych. Nie są tak zacięte, jak te o polityce, ale równie emocjonujące. W końcu każdy z nas odbiera słowo pisane inaczej. Jeden lubuje się w poetyckich tomach, inny woli literaturę lekką, bez zbędnych metafor i ukrytych znaczeń. Jeden uważa, że dany autor jest genialny, a drugi na odwrót - że do d...
Czytam różne książki. Od literatury wysokiej, po niską. Bo lubię czytać. Po prostu. To, co akurat wybieram, zależy od mojego nastroju i chęci. Czytam zarówno światowe bestsellery, jak i niszowe, mniej znane pozycje. Z każdej lektury czerpię przyjemność. Nie wszystko mi się oczywiście podoba. Czasem po kilku stronach rzucam książkę w kąt.
Mam zamiar pisać tu o każdej przeczytanej przez siebie pozycji. Zapraszam do czytania i zabierania głosu w dyskusji o ksiązkach!